sobota, 20 grudnia 2014

ŻYCIE PO JULCE :)


Nie dalej, jak wczoraj wieczorem doszliśmy do wniosku, że życie przed Julką to mieliśmy bardzo nudne ;)
Ale zacznijmy od początku :)
Dziecko nasze swoje własne zdanie potrafiło wyrażać bardzo wcześnie. Już w 12 tygodniu ciąży, podczas badania USG Julia stwierdziła, że nie pokaże naszemu lekarzowi swojego kręgosłupa. Julia nie dała się przekonać i nie chciała się odwrócić mimo wielu usilnych próśb lekarza, co nasz doktor skwitował ze śmiechem, "no cóż, ma dzieciątko własne zdanie, wróżę państwu trudności wychowawcze" ;) na co matka odpowiedziała "matka pedagożka da rade i się nie da" ;)
Indywidualizm Julii w ciąży przejawiał się na każdym kroku. I tak oto nie lubiła ona marketów, nie tolerowała herbaty, a w pierwszym trymestrze ciąży na śniadanie żywiła się wyłącznie chlebem z dżemem i wodą z cytryną.
Apogeum jej indywidualności była chęć opuszczenia brzucha już w 33 tygodniu ciąży, czym zafundowała matce tygodniowe wakacje w szpitalu 150 km od miejsca zamieszkania (ale matka się nie dała - i tu zwyciężyła, tłumacząc Julii, że póki co jest za gorąco i lepiej poczekać do września, aż temperatury będą bardziej przyjazne ludziom). O ile Julia zechciała poczekać do września, to już w samym dniu porodu tak bardzo się jej spieszyło, że nie mogła wytrzymać jeszcze 40 minut, aby matce zaczęły działać leki i tak spędziła sobie pierwsze dni swojego życia wśród innych koleżanek i kolegów na oddziale noworodkowym, a nie wraz z matką.
Nie dalej, jak wczoraj o godz. 22:00 stwierdziła, że jest wyspana, więc inni pewnie też spać tak szybko nie pójdą i zaczęła prowadzić konwersację z królikiem i misiem, z którymi dzieli łóżeczko. Stanęliśmy wraz z mężem i nie wierzyliśmy, że to nasze dziecko. Julia zaczęła wydawać takie dźwięki, jakich dotąd w swoim życiu jeszcze nie wydawała. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem, nie mogąc się powstrzymać i ze łzami w oczach stwierdziliśmy, że przed Julią to my mieliśmy bardzo nudne życie. Przejawów indywidualizmu Julii było więcej. Pewnej niedzieli w połowie Mszy stwierdziła, że leżenie w wózku i słuchanie księdza jest za nudne, nic się ciekawego nie dzieje, nic nie widać, więc zechciała, aby inni mieli okazję ją usłyszeć, a ona ich zobaczyć. I tak zaczęła płakać, że mąż mój zmuszony został wjechać z dzieckiem do zakrystii i wziąć je na ręce, a zadowolona Julia zaczęła nawiązywać kontakty z księdzem proboszczem - no cóż po prostu w wózku było za nudno i za mało się działo :)
Innym razem w nocy tuż po zmianie pieluchy Julia doszła do wniosku, że fajnie jest zrobić kupę do czystej pieluchy, no więc zmieniamy. Nie trwa długo i jest następna, nie mija piętnaście minut i zmieniamy pieluchę po raz trzeci, a do tego wszystkie ciuszki, bo przecież fajnie jest się zsikać nie do pieluchy, tylko na przewijak ;) a w dodatku dostać czyste ciuszki.
Używaliście kiedyś mopa o 2 w nocy? Nie? To nie wiecie jakie może to być fajne :) Julia już kilka razy zafundowała nam atrakcję w postaci ulania kałuży na podłogę. Nie wspominając o tym, że przed spacerami i wyjściami z domu matka z ojcem mogą się zawsze ten jeszcze jeden dodatkowy raz przebrać.
Jak widzicie, życie z Julią jest bardzo kolorowe, zawsze dzieje się coś nowego, ciekawego i nie można się nudzić ;) Oboje z mężem dochodzimy do wniosku, że wcześniej to było baaardzo nudno ;)
Kiedy w ciąży czytałam książkę Leszka Talko "Dziecko dla odważnych. Szkoła przetrwania" śmiałam się w głos. Teraz wiem, że niejeden rodzic mógłby napisać coś podobnego. Kto wie, może kiedyś powstanie książka zatytułowana życie po Julce ;)


2 komentarze:

  1. Oj tak życie bez dzieci Jest strasznie nudne :) my tez od samego początku mieliśmy przygody i tak oto dziewczyny dbały o mamy linie odrzucając słodycze i pozwalały odpocząć od 9tc :) praktycznie całe 26tug leżałam w łozku i sie odbijałam ;) teraz tez imprezujemy po nocach do białego rana, a przed spacerem kiedy wszystkie trzy jesteśmy ubrane nagle pieluszkę trzeba zmienić... A potem ze matka wyszykować na czas sie nie potrafi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, właśnie mi przypomniałaś, że ze słodyczami miałam tak samo :)

      Usuń