wtorek, 31 marca 2015

DAJ DZIECKU CZAS



Każdy maluch rozwija się w swoim indywidualnym tempie. Dla każdego malucha przychodzi odpowiedni moment na siadanie, raczkowanie, chodzenie. Kamienie milowe (np. przewracanie się z pleców na brzuch, gaworzenie, siadanie itd.) wyznaczone przez psychologów mają bardzo szerokie normy czasowe, dlatego nie należy się martwić tym, że sześciomiesięczne dziecko twojej koleżanki już siedzi a twoje jeszcze nie.
Rozwój dziecka, nabywanie nowych umiejętności to ciągły proces, którego nie sposób przyspieszyć, a wręcz przeciwnie - próbując coś przyspieszyć możemy tylko i wyłącznie wyrządzić krzywdę dziecku.

A teraz w kilku punktach spróbuję obalić kilka mitów, które z pewnością słyszy niejedna mama....

1. Jak to ona ma prawie 7 miesięcy i nie ma jeszcze zębów? Przecież już od tak dawna się ślini.
Otóż nie, nie mamy jeszcze pierwszego zęba. To, że dziecko się ślini - jeszcze o niczym nie świadczy. Proces wyrzynania się pierwszego ząbka jest bardzo długi i czasem takie ślinienie się może trwać kilka miesięcy. Teoretycznie pierwszy ząbek powinien pojawić się między szóstym, a jedenastym miesiącem życia. Nie jest to jednak regułą, bowiem są takie dzieci, które już w wieku dwóch miesięcy mają swój pierwszy ząb, a są i takie, u których pierwszy ząbek pojawił się dopiero w wieku 17 miesięcy. Nie ma więc co panikować i cierpliwie czekać. 


2. Jak ona pięknie gaworzy - mając cztery miesiące.
Otóż nie, w wieku czterech miesięcy nie ma co mówić o gaworzeniu, bo ono po prostu nie występuje. Pierwszym etapem rozwoju mowy jest GŁUŻENIE, czyli dźwięki gardłowe typu gli, kli, które pojawiają się samoistnie, dopiero po pewnym czasie są oznaką zadowolenia dziecka na widok bliskiej osoby. Kolejnym po głużeniu, jest właśnie etap gaworzenia i pojawia się on około szóstego miesiąca życia. Powtarzam - około szóstego, a nie kategorycznie w szóstym miesiącu. Jak to rozpoznać, otóż po tym, że dziecko powtarza dźwięki z otoczenia, naśladuje odgłosy, składające się z sylab, bawi się dźwiękami i ich natężeniem. Trzeba pamiętać, że nawet jeśli uda się mu powiedzieć mamamama, czy bababab, babubabu, to nie jest to związane z konkretną osobą.


3. Jeśli dziecko samo jeszcze nie przewraca się z pleców na brzuch to trzeba mu pomóc.
Nic bardziej mylnego. Przyjdzie czas, to będzie się przewracać, jak mięśnie będą odpowiednio silne. Oczywiście, że można wspomagać rozwój tej umiejętności np. kładąc troszkę dalej zabawki, ale nic na siłę. Po prostu trzeba dać dziecku możliwości do ćwiczenia i nabywania tej umiejętności. Pamiętam jak dziś dzień, kiedy w sobotę wycierałam kurze, a Julia bawiła się na swojej macie edukacyjnej na podłodze, odwróciłam się na chwilę, żeby tylko mężowi coś powiedzieć, a ona po chwili już leżała na brzuchu :) Po prostu przyszedł odpowiedni moment. Teraz obracanie się i turlanie ma już opanowane do perfekcji.


4. Jak to ma sześć miesięcy i jeszcze nie siedzi samodzielnie?
No wyobraźcie sobie, że ma sześć, prawie siedem miesięcy i samodzielnie nie siedzi. I nie ma tu powodu do niepokoju. Dziecko samodzielnie powinno siedzieć w wieku dziewięciu miesięcy. Jeżeli jeszcze nie siedzi samodzielnie, to znaczy, że nie jest jeszcze na to gotowe, że kręgosłup i mięśnie są jeszcze za słabe. Nie rozumiem sadzania dziecka na siłę i obkładania go poduszkami, tylko po to, by zrobić mu zdjęcie i pochwalić się innym, jak ono pięknie siedzi. Nie ma się czym chwalić,  takie obkładanie poduchami to tylko szkoda dla dziecka. Ani się nie obejrzycie, jak samo usiądzie i was zadziwi pewnego dnia :)


5. Oj ona pewnie nie będzie raczkować, tylko od razu chodzić.
Dziecko POWINNO RACZKOWAĆ. Największą szansę na osiągnięcie tej umiejętności mają dzieci, które często kładzione są na podłodze, w ich otoczeniu znajduje się wiele zabawek, po które należy sięgnąć. Na pewno nie będzie raczkowało dziecko, które będzie od razu włożone do chodzika. Chodzik brutalnie zabija etap raczkowania, bo dziecko od razu jest pionizowane. Ważna w etapie raczkowania jest naprzemienność ruchów  rąk i nóg - prawa ręka i lewa noga. Taka naprzemienność tworzy bowiem połączenia nerwowe w mózgu pomiędzy półkulami, a to sprzyja rozwojowi wzroku, słuchu, koordynacji oko-ręka i ułatwia późniejszą naukę w szkole.
Ale uwaga, jeśli twoje dziecko z jakiegoś powodu nie zaczęło raczkować, to nic straconego, etap ten zawsze można nadrobić :)


6. Jak to jeszcze nie chodzi? Wy tak szybko zaczęliście chodzić. To włóżcie ją do chodzika.
Włożyć dziecko do chodzika to największa głupota, jaką można zrobić,  bo jeśli jeszcze nie chodzi to znaczy, że nie jest gotowe, że mięśnie, stawy są jeszcze za słabe. I absolutnie nie należy dziecka wkładać do chodzika, a dlaczego?  O tym jest osobny post, który możecie znaleźć na blogu, zatytułowany: Za chodzik dziękujemy.


7. No to jak już zaczęliście rozszerzać dietę i je wszystko, to może czekoladkę, albo wafelka?
Że co proszę? Przeraża mnie, naprawdę przeraża mnie podawanie siedmio-ośmiomiesięcznemu dziecku czekoladki, rurki, czy wafelków. Przecież układ pokarmowy takiego dziecka nadal jest jeszcze niedojrzały, a z takiego wczesnego podawania tego typu rzeczy później mogą rozwinąć się tylko alergie i zaburzenia układu pokarmowego.



Oczywiście możecie się ze mną nie zgodzić. Jestem świadoma, że każda mama ma swoje wyobrażenia, zasady i przekonania. Jednak fizjologii nie da się niestety oszukać i takie wczesne, czy to sadzanie dziecka, czy stawianie na nóżki, czy podawanie słodyczy naprawdę może kiedyś przynieść same problemy i zaburzenia.
Najlepszym kompanem każdego dziecka jest po prostu CZAS, bo każde dziecko jest jedyne w swoim rodzaju, niezwykłe i niepowtarzalne. I dlatego proces rozwojowy i czas nabywania nowych umiejętności też jest  niepowtarzalny i indywidualny.


Z pewnością spotkaliście się z jeszcze wieloma innymi mitami. Jeśli macie ochotę podzielcie się 



Zdjęcie: http://blogiceo.nq.pl/dziewczyny1h/2013/05/24/zegar-d/



poniedziałek, 30 marca 2015

SŁÓW KILKA O WSPIERANIU ROZWOJU MOWY DZIECKA


Jedna ze Śremskich blogerek zainspirowała mnie do napisania kolejnego posta. Motka24 do której bloga odsyłam, bo mądrze pisze i bardzo dobrze się ją czyta, napisała bardzo dobry tekst o tym, jak i dlaczego nie należy mówić do dziecka. Myślę, że wszyscy dookoła słyszymy, jak wielu rodziców, dziadków "ciecia" się ze swoimi pociechami, a przecież one chcą być traktowane poważnie, więc skoro tak, to dlaczego mówimy do nich tak przesłodko? Myślę, że nikt nie chciałby, aby tak do niego mówić. Ale tego tematu rozwiajać nie będę, bo bardzo dobrze napisała o tym wspomniana przeze mnie Motka24.
Ja przekażę Wam kilka wskazówek, co robić, już właściwie od czasu życia płodowego dziecka, by wpierać rozwój mowy malucha.

1. Kiedy dziecko jest w Twoim brzuszku mów dużo do niego, opowiadaj o tym, co robisz; kiedy kopnie cię, albo poruszy odpowiadaj na te sygnały, pogłaszcz lekko brzuch i powiedz kilka słów. Oczywiście, że dziecko ich nie rozumie, ale z czasem słyszy, przyzwyczaja się do twojego głosu, do melodii języka. Możesz czytać też bajki. Kiedy Julka była w mamowym brzuchu, począwszy od 6 miesiąca ciąży codziennie czytałam jej bajki. Ja wierzę w to, że słuchała, bo czasami nawet zapodała ostrego kopniaka.

2. Kiedy Twoje dziecko przyjdzie na świat mów dużo do niego, ale co najważniejsze patrz na dziecko. Noworodek widzi twarz swojego rodzica z odległości 20 cm, dlatego tak ważne jest pochylenie się nad noworodkiem. Mów do niego w czasie czynności higienicznych, kąpieli, karmienia, usypiania, opowiadaj, śpiewaj kołysanki.

3.Gdy twoje dziecko zacznie wydawać pierwsze dźwięki, zacznij odpowiadać na to, co powie. Zobaczysz jak wiele ciekawych i śmiesznych dialogów wam powstanie.

4. Kolejność nauki języka jest prosta i konsekwentna, zaczyna się do rzeczowników. Wprowadźcie zabawy, które będą prowadziły do odkrywania własnego ciała dziecka, pokazujcie i nazywajcie rączki, nóżki, buźkę, możecie wprowadzać wierszyki, np:

Tu mam nosek, jak guziczek, tu mam czoło, tu policzek
Ile mam policzków? Dwa! A to właśnie jestem ja!

Tu jest buzia, a tu nosek. Buzią jem i mówią troszkę.
Noskiem wącham i oddycham, a czasami nawet psikam. A pisk!

5. Czasowniki to kolejne słowa, których uczy się dziecko, Kiedy wykonujesz różne czynności, opowiadaj dziecku o tym, co akurat robisz np. teraz zmieniam ci pieluszkę, smaruję buźkę kremem, zakładam rajstopki, czeszę twoje włosy. 

6. Przymiotniki opisują właściwości przedmiotów. Na początku używajcie prostych słów: np. zobacz jaka kolorowa piłka, jaki miły baranek, jaka miękka książeczka. 

7. Mówcie dziecku co dzieje się tu i teraz, np. kiedy wraz z Julia robię naleśniki, to opowiadam jej o tym, co w danej chwili robię: zobacz teraz mama wsypie mąki, a teraz wbijam jajka, a teraz muszę wszystko dokładnie wymieszać. A teraz wyciągam patelnię i będziemy smażyć... itp.

8. Dziecięce książki, które są pełne kolorowych ilustracji i tekstów powinny otaczać dziecko od pierwszych chwil. My z Julią codziennie czytamy, opowiadamy co jest na obrazkach, dotykamy (tak na marginesie obecnie na rynku jest mnóstwo sensorycznych książeczek, ale o tym niebawem będzie nowy post).

9. Najpoważniejszą przyczyną wad mowy jest utrata słuchu, dlatego sprawdzaj, czy dziecko dobrze słyszy, już po 3 miesiącu dziecko powinno zacząć obracać główkę w stronę, z której pochodzi dźwięk.

10. Bardzo ważne jest, aby mówiąc do dziecka i nazywając poszczególne przedmioty - pokazywać je. np. gdzie jest misu? o tu jest misiu!

11. Pomocna może okazać się pacynka, która coś powie do waszego dziecko, a ono będzie miało okazję odpowiedzieć po swojemu. My mamy w domu cały zestaw paluszkowych pacynek  zwierzaków, Julka uwielbia, kiedy poszczególne zwierzątka zabierają głos, a jak ma ochotę, to i sama zaczyna wchodzić z nimi w konwersację. 

To takich kilka rad na początek, które z powodzeniem możecie stosować u dzieci od urodzenia do pierwszego roku życia, a nawet i dłużej.
Pamiętajcie o tym, że rozwój mowy trwa to proces długotrwały i to głównie od rodziców i opiekunów zależy, czy będzie on prawidłowy, czy też nie.
A więc mówcie, mówcie i jeszcze raz mówcie do swojego dziecka :)))) i jeszcze jedno słuchajcie muzyki i śpiewajcie.
U nas w domu, cały czas słychać coś w tle, Julia bardzo lubi słuchać muzyki ( w sumie to nie ma wyjścia, jak mama taka muzyczna), ale najbardziej lubi, kiedy śpiewają jej mama lub tata, wtedy słodko się śmieje, a kiedy przestajemy, to wydaje takie dźwięki, które zdają się mówić: dlaczego już nie śpiewasz?? no dalej śpiewaj :)))

czwartek, 26 marca 2015

TA DRUGA STRONA MACIERZYŃSTWA

Macierzyństwo łatwe nie jest, oczywiście, że jest to piękny czas dla każdej kobiety (chyba każdej - w sumie to nie powinnam generalizować). Pierwszy uśmiech, wyciąganie rączek, pierwsza chwycona zabawka, pierwszy obrót z pleców na brzuch, pierwszy ząbek, pierwszy krok, pierwszy dzień w przedszkolu. Wszystko jest zawsze pierwsze. Jest pierwsza nieprzespana i przespana noc. Pierwsza łyżeczka warzyw i owoców. I mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać. I każda mama zapytana o to, co najbardziej lubi w swoim macierzyństwie odpowiedziała by niejedną historię. Ale też z pewnością opowiedziałaby i niejedną historię, która wcale miłą nie jest.
No więc wracając do tych trudniejszych dni... u nas właśnie tak ostatnio bywa... 
Zdarzają się nam gorsze dni... pytanie tylko dlaczego? Otóż dorosły powie, o co mu chodzi...a maleństwo niestety nie potrafi. Jedynym kanałem komunikacyjnym jest płacz, bo tylko w ten sposób może spodziewać się reakcji mamy lub taty.


A więc:
 
1.Nie mamy jeszcze zębów... czekamy i czekamy, a zęba nie widać... podejrzewamy, że Julię swędzą dziąsełka, bo wszystko, dosłownie wszystko ląduje w jej buzi, a palce znajdują się tam najczęściej. Zdarzają się nocne pobudki z przeraźliwym płaczem, a i dni, kiedy Julia jest wciąż albo na rękach albo w chuście.

2.Julia nie siedzi jeszcze samodzielnie (przypominam, że ma na to czas do 9 miesiąca) w związku z czym, kiedy wybieramy się na spacery wózkiem, to "pakujemy" ją jeszcze w gondolę. O ile kiedy śpi wszystko jest ok, o tyle, kiedy się obudzi to już niekoniecznie. Brakuje jej miejsca, żeby się przeciągnąć. Nie widzi też wszystkiego i zaczyna się denerwować, w związku z tym pozostaje branie jej na ręce (dobrze, że pogoda i temperatury od kilku dni są iście wiosenne).
Niemniej jednak po głowie chodzi mi powoli uruchomienie spacerówki, tym bardziej, że mamy taką z wkładką dla niemowlaka. Być może nasze spacery po przebudzeniu przestaną kończyć się płaczem i powrotem do domu na rękach.

3.Motamy się w chustę... o ile przy motaniu zawsze jest troszkę marudzenia, bo Julka niecierpliwi się przy dociąganiu, o tyle przy "wypakowywaniu" z chusty mamy kosmiczną aferę. Julia przyzwyczajona do bliskości z mamą nie lubi opuszczać chusty.

4. Nie chce mi się spać... od kilku dni Julia budzi się o 6:00 rano. Do tej pory po nakarmieniu dalej zapadała w sen, a od kilku dni ma nieziemską ochotę na zabawę. Wszelkie próby utulenia jej do snu - kończą się tak samo - krzykiem i płaczem... w związku z czym matka wstaje z łóżka, rozkłada na podłodze matę edukacyjną, a Julia zachwycona bawi się, by po godzinie zacząć marudzić i grymasić i iść spać.

Macierzyństwo to tak naprawdę sztuka podążania za dzieckiem. Jeśli chcemy, aby nasz maluch miał szczęśliwe dzieciństwo trzeba za nim podążać, kiedy chce się przytulić, to tulić koniecznie, kiedy nie może zasnąć - znaleźć w sobie te pokłady cierpliwości, aby utulić do snu, a kiedy chce się bawić, to po prostu tak mu zorganizować przestrzeń, aby była ona bezpieczna.
Nie jest to oczywiście łatwe, bo każda mama ma prawo mieć gorszy dzień, ale zawsze jeszcze pozostaje tata, dziadkowie. Czasem wystarczą samotne zakupy, godzina u fryzjera, czy zwyczajna popołudniowa drzemka, aby się zregenerować.

Irytuje mnie bardzo, kiedy ktoś mówi mi, że Julia jest niegrzeczna, tudzież grzeczna.... Kiedyś puszczałam ten tekst mimochodem, a teraz odpowiadam, że ona ZAWSZE JEST GRZECZNA. Bo jak mówić o niegrzeczności 6 miesięcznego dziecka....bo jeśli płacze, bo jest głodne, ma mokro, czy chce się przytulić, to jest od razu niegrzeczne??? Nie, po prostu potrzebuje, aby zaspokoić jego podstawowe potrzeby fizjologiczne i bezpieczeństwa. A jeśli ktoś o tym nie wie lub uważa inaczej, to odsyłam to piramidy potrzeb Maslowa. A potem mówmy o grzeczności, tudzież niegrzeczności niemowlaków.



Źródło:http://pl.wikibooks.org/wiki/Pomocnik_olimpijczyka_-_Elementy_wiedzy_obywatelskiej_i_ekonomicznej/Ekonomia


 

środa, 25 marca 2015

DZIEŃ Z KSIĄŻKĄ: JEST TAM KTO?


Już od dawna zabierałam się do napisania tego posta, ale zawsze coś wyskakiwało i jakoś nigdy się nie udało, no więc postanowiłam, że dziś to będzie ten dzień.
Chciałam Wam zaprezentować książeczkę rewelacyjną, superową, genialną, znakomitą i mogłabym tak jeszcze i jeszcze wymieniać...
Jest tam kto? - niepozorna książeczka poznańskiego wydawnictwa Zakamarki. Uwielbiana przez maluchy na całym świecie, uwielbiana przez maluchy z mojej Akademii i wszelkie dzieci, które przewinęły się przez mój dom :)
Formuła jest bardzo prosta... na poszczególnych stronach znajdujemy drzwi w różnych kolorach. Aby wejść do danego pomieszczenia i zobaczyć, co kryje się za drzwiami, trzeba zapukać. I to właśnie jest w całej książeczce najfajniejsze. Bo nie tylko przewracamy kartki, ale najpierw musimy pukać.
I tak za drzwiami znajdujemy małpki, pana, kotka, misie, które idą spać i jeszcze kilka innych.
Obrazki są kolorowe, tekstu mało, obrazki pełne szczegółów, z których można wiele wyczytać.
Książeczka interaktywna, uczy kolorów, rozwija wyobraźni, a co więcej rekomendowana jest dla dzieci 0+. 
Grube, kartonowe strony, odporne na działanie małych rączek :)
My z Julią czytamy, oglądamy i w drzwi pukamy :) i zabawa jest rewelacyjna, polecam baaaardzo :)




poniedziałek, 23 marca 2015

PÓŁ ROKU SZCZĘŚCIA :)

Czas ucieka nieubłaganie...moim zdaniem zdecydowanie za szybko. 18 marca minęło pół roku od kiedy Julka jest z nami, aż nie chce mi się wierzyć...
Pamiętam jak dziś dzień, w którym na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski, a potem nasze pierwsze usg w 6 tygodniu... później były przymusowe wakacje w szpitalu w Trzciance, przymusowe leżakowanie w domu i nadszedł czwartek 18 września, kiedy to mąż mój gnał na złamanie karku z pracy, kiedy odebrał ode mnie telefon, że to chyba już....
No i spędziliśmy sobie popołudnie w szpitalu w Poznaniu na oddziale patologii ciąży... pamiętam bardzo niemiłą panią położną, która przez cały swój dyżur wmawiała mi, że ja nie rodzę, bo na ktg skurczy porodowych ani widu, ani słychu, a ja z bólu gryzłam poduszkę. Pomocna okazała się dopiero młoda dziewczyna, która o 19:00 zaczynała dyżur. To ona zadzwoniła po lekarza, a potem jechała ze mną na porodówkę. To ona przychodziła do mnie w nocy po porodzie i pytała, czy wszystko w porządku.
Byłam tym przypadkiem, którego skurcze nie zapisują się na ktg, jako porodowe, a rodziłam, rzeczywiście rodziłam i jakie było zdziwienie niemiłej pani położnej, kiedy kilka dni później dowiedziała się, że urodziłam tuż po jej zakończonym dyżurze.
Pamiętam te maleńkie rączki i buźkę i te oczka...
Pamiętam inkubator i zaklejone oczka...
I pamiętam dzień, w którym wracaliśmy z Julką do domu...
Pamiętam, jak kombinowałam z siedzeniem w samochodzie, aby było wygodnie...
I nasza pierwsza noc....
Pierwsze fotografie i pierwsze chwile razem...
Teraz to moje Szczęście ma ponad 7 kilogramów, budzi mnie codziennie rano swoim promiennym uśmiechem, opowiada barwne historie tylko dla siebie zrozumiałym językiem i śpiewa najpiękniej na świecie. Kiedy krzyczy, to wiadomo, że głos odziedziczyła po mamusi.
To z Nią razem chodzimy sobie w chuście na spacery, kiedy tata jest w pracy...razem się bawimy i odkrywamy świat, razem się śmiejemy i głupkujemy :)
Razem powieszamy pranie, prasujemy i gotujemy :) I razem czekamy na tatę, aż wróci z pracy :)
Z Nią - z moim małym Szczęściem, któremu na imię Julia :)


środa, 11 marca 2015

MALUSZKOWO

Wszystkich chętnych Rodziców z okolic Śremu wraz ze swoimi pociechami w wieku 12-36 miesięcy zapraszam na zajęcia Maluszkowa.