poniedziałek, 16 lutego 2015

NIE NOŚ, BO PRZYZWYCZAISZ

Nie noś, bo przyzwyczaisz...
Nie bądź na każde zawołanie, bo tak nauczysz...
Nie wiąż w chustę, bo tak się nauczy...
Jak to tak, że ona nauczona tylko na rękach?
Czy ona nie potrafi inaczej zasnąć, tylko musi leżeć na Tobie? (pozycja kangurowania)

Te i wiele innych tekstów mam okazję słyszeć i to wcale nie tak rzadko...
Jestem pewna, że niejedna mama słyszy mnóstwo takich życzliwych uwag, rad i porad...
O ile kiedyś jeszcze robiły na mnie jakieś wrażenie... o tyle teraz mam to po prostu gdzieś i co by się nie denerwować udaję, że w ogóle ich nie słyszę....

Ale gdyby tak zanalizować swoje macierzyństwo, to z pewnością każda mama doszłaby do wniosku, że "błąd wychowawczy" pt. nauczyłam nosić, a teraz wymusza, popełniła już w ciąży... no bo to wtedy przez 9 miesięcy dziecko było w nieustannym ruchu, kiedy mama się ruszała...no właśnie, a przecież wystarczyło brzuch odkładać na półkę, a nie nosić wciąż ze sobą...

Z czasem doszłam do wniosku, że mogą mówić sobie to, co chcą, a ja i tak będę robiła po swojemu, bo:

1. To moje osobiste dziecko, przeze mnie urodzone i nikomu do tego, czy będzie noszone, czy nie.

2. Jeżeli nauczę (w sumie już nauczyłam) nosić, to JA będę ponosiła konsekwencje owego nauczenia, bo to w końcu mama jest z dzieckiem w domu 24h.

3. W chustę motać będę tak często i długo, jak tylko mnie i Julii będzie się podobało, bo Julia ma zaspokojoną potrzebę bliskości, a ja dwie wolne ręce i odciążony kręgosłup. No, a jeśli ktoś uważa, że to nieodpowiednia pozycja dla malucha - to zanim zacznie troszczyć się o cudzy kręgosłup (z braku elementarnej wiedzy) niech zatroszczy się najpierw o swój własny.

4. Każdemu z nas zdarzają się problemy z zasypianiem i o ile dorośli potrafią sobie z tym poradzić, o tyle niemowlaki niekoniecznie. Stają się jeszcze bardziej niespokojne i rozdrażnione, więc jeśli zasypianie w pozycji kangurowania ma uspokoić i malucha i pomóc mu szybciej zasnąć, to dlaczego nie?

5. Czas, kiedy można nosić swojego malucha, zanim zacznie on stawiać pierwsze kroki, jest tak krótki w całym życiu człowieka, że nie wyobrażam odmówienia tej przyjemności zarówno sobie, jak i Julii.

A teraz trochę teorii naukowych:

1. Wiele badań dowodzi, że dzieci, które są często przytulane, noszone, mają zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa, a co za tym idzie lepiej się rozwijają.

2. U dzieci często noszonych i przytulanych zaobserwować można bezpieczny wzorzec przywiązania. W przyszłości dzieci te są odważniejsze i pewniejsze siebie.

3. Noszenie i kołysanie dziecka jest bardzo ważne dla rozwoju mózgu malucha. Stymuluje bowiem rozwój ucha wewnętrznego i móżdżku, a tym samym pozwala ćwiczyć koordynację ruchową oraz równowagę.

4. Badania dowodzą, że nierzadko trudności w nauce pojawiające się w okresie szkolnym, mają swoje korzenie w zaburzonym działaniu układu przedsionkowego z powodu jego niedostatecznej stymulacji w okresie niemowlęcym.

5. Noszenie i kołysanie dziecka przyspiesza dojrzewanie ważnych struktur układu nerwowego, wspomaga jego prawidłowy rozwój i funkcjonowanie.

Jak widać, dowody naukowe są niepodważane :)
Wskazują na to, aby nosić, nosić i jeszcze raz nosić :)
Tak więc my nosić się będziemy i w chuście i na rękach. Tak długo, jak tylko będziemy miały na to ochotę :)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz